niedziela, 23 sierpnia 2015

Prolog

Przyjechała na miejsce dziesięć minut przed czasem. Zerknęła w lusterko i nerwowo przeczesała swoje długie ciemne włosy. Była naprawdę zdenerwowana. Nie wiedziała, czego mogła się spodziewać. Telefon od ukochanego całkowicie wyprowadził ją z równowagi. Rozejrzała się dookoła, sprawdzając, czy może jest już gdzieś w pobliżu, ale niestety nigdzie nie było go jeszcze widać. 
Spóźni się, jak zawsze - przeszło jej przez myśl. 
Wzięła głęboki wdech i zapatrzyła się na zachodzące słońce. Uwielbiała to miejsce. Niewielki stawek, otoczony małym laskiem przypominał jej dom. Dom, za którym tak bardzo tęskniła. Cisza, spokój, żadnych hałasujących ludzi. To był jej raj. 
Wzdrygnęła się, kiedy ktoś zapukał w szybę od samochodu. Uśmiechnęła się lekko, widząc te ciemne oczy, które tak bardzo ją hipnotyzowały. 
- Hej. - Mężczyzna odezwał się, otwierając drzwi i siadając na miejscu pasażera. 
- Spóźniłeś się - zauważyła, widząc, że przybył na miejsce trzy minuty po czasie.
W odpowiedzi przewrócił oczami, jednak nie odezwał się słowem. Wiedział, że dziewczyna ma bzika na punkcie punktualności i za każdym razem starał się być na czas. Jednak, nawet jeżeli naprawdę się starał, nigdy mu się to nie udawało. Przesunął się lekko w jej stronę i dotknął delikatnie jej warg swoimi ustami. 
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego byłeś taki tajemniczy przez telefon? - zapytała, gdy już się od siebie odsunęli. 
- Muszę ci coś wyznać - powiedział zmienionym tonem głosu. 
Momentalnie wychwyciła zmianę w jego twarzy. Uśmiechnięte oczy nagle zrobiły się poważne, na czole pojawiła się zmarszczka. 
- Powiedz mi. Wiesz przecież, że nie lubię takich rzeczy. Tylko się niepotrzebnie stresuję. 
Uniósł prawy kącik ust i pokiwał głową. Doskonale o tym wiedział, jednak to, co miał jej za chwilę powiedzieć, wszystko zmieni. Nie chciał tego, ale zabrnął już za daleko. Bardzo bał się, że ją straci, jednak nie było innego wyjścia. 
- Pamiętasz, jak kiedyś rozmawialiśmy i prosiłaś mnie, żebym nigdy cię nie okłamał? Obiecałem ci to - kontynuował, gdy skinęła głową. Wziął głęboki wdech i przymknął lekko powieki. Teraz. To jest ten moment. Moment, który zniszczy wszystko to, co było między nimi. - Okłamałem cię. Okłamywałem cię od samego początku i wierz mi, że gdybym mógł cofnąć czas, zrobiłbym wszystko zupełnie inaczej. 
- O czym ty mówisz? - zapytała, nie rozumiejąc.
Nagle jej samochód wydawał się być klatką, z której nie ma ucieczki. Słowa wypływające z jego ust, kawałek po kawałeczku wbijały sztylet w jej serce. Najpierw pojawił się szok, niedowierzanie i ból. Potem jej serce pękło na milion drobnych kawałeczków.